piątek, 27 września 2013

poród !

No wreszcie udało mi się napisać . Amelka obok mnie sobie słodko chrapie w wózeczku a ja opowiem o porodzie .Kiedy pisałam ostatni post w ciąży , myślałam ze wszystko szybciej się zacznie . Następnego dnia pojechałam do szpitala i nic mi nie robili , skurcze były regularne ale tylko na ktg bo mnie nic nie bolało tylko twardniał brzuch co 6 minut . Następnego dnia rano wzięli mnie na porodówkę i pod taki test oksy coś tam .No to wywoływanie. No i dupa jedyne co to zaczęły mnie boleć skurcze , nadal co 6 minut i tylko troszkę bolesne .plusz powiększyło mi się rozwarcie o pół palca .prawie w ogóle żadnego postępu :( Mała nie chciała wyjść. Do końca dnia i przez całą noc ciągle takiej samej bolesności skurcze.Następnego dnia znowu rano bez śniadania pod ten test ...Mija godzina nie ma żadnego postępu . i skurcze całkowicie minęły że usnęłam na tej porodówce.Nagle poczułam w brzuchu tak jak by kopniecie tylko takie bolesne ze na cały brzuch bolało i coraz mocniej coraz mocniej , że usiadłam . czuje ze coś mi leci .ale to był śluz bo od paru dni mi się strasznie powiększył i nagle chlup .wody mi odeszły , tak dużo poleciało ,przestraszyłam się i zaczęłam płakać , nie mogłam w to uwierzyć . zawołałam pielęgniarkę i powiedziała to bardzo dobrze dzisiaj urodzisz. Wody odeszły mi o 9.45. Potem nie było już tak łatwo te 3 godziny mijały mi wiekami. Najpierw skakałam na piłce popiłam wodę nie mogłam wytrzymać czułam po prostu że mdleje, bladnę ze umrę. Poprosiłam pielęgniarkę żeby mnie pod prysznic puściła .ale przedtem lekarz mnie zbadał i mówi ze trzy centymetry rozwarcia .Znieczulenia nie chciał mi dać bo powiedział ze przy czterech dają .Dobra poszłam pod prysznic siedzę tam z pół godziny .położna przychodzi i każe mi iść do badania . Ubierałam się miedzy skurczami bo przy skurczach nie mogłam funkcjonować . Zaczęłam już krwawić.Pobiegłam na porodówkę patrzą 7 centymetrów.Tak zaczęło bolec ze krzyczałam chyba na cały szpital żeby mi dali cholerne znieczulenie .bo już nie wytrzymywałam z bólu. Ale i tak oczywiście mi nie dali . Tylko coś na uspokojenie. które i tak nic nie dało Po chwili krzyknęłam do lekarza żeby mnie puścił do łazienki bo chce kupę ,okazało się że rodzę bo już rozwarcie na 10 cm . Wszyscy się zbiegają .Ja wszystko widzę jak bym śniła, nie wiem czy to z wrażenia czy z tego co mi dali na uspokojenie. bo to mi dali 6 minut przed tymi skurczami partymi .
Jedna połozna podawała mi wody miedzy skurczami inna mówiła kiedy przeć .lekarz naciskał mi na brzuch co bolało, ale  nie zwracałam na to uwagi zeby  jak najszybciej to minęło.po chwili widzę amelie przed sobą a zaraz na sobie .W ogóle nie płakała ,myślałam ze coś jej jest ale na szczęście nic .Potem leżałam pod kroplówką dwie godziny na porodówce żeby zatrzymać krwotok.Lekarze co chwile podchodzili i ściskali mi brzuch tak strasznie mocno a ja  czułam ze wypływa ze mnie litry krwi.



16 komentarzy:

  1. Czekałam na ten post i na Twój powrót. Amelka jest prześliczna!
    Jezuu, to musiało być straszne :P Aż się boję mojego porodu, a to już za tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ,dobrze że udało Ci się to wytrzymać .!:) Amelka jest słodka :) Jeszcze raz gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje wytrwałości, wiem co to znaczy rodzić tak długo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj to sie wycierpiałas.... ale masz cudowna córeczkę.....
    Mateusz cie odwiedził w szpitalu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. własnie byl przy porodzie ? poinformowalas go ? byl w szpitalu ?

      Usuń
  5. Amelka przecudna :) Fajnie, że położne były pomocne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny! Nie bójcie się! Czytajcie jak o przestrogę.

    Poród przeprowadzony w bardzo fatalny, okropny i tragiczny sposób. Dla mnie rzeźnia. Może dlatego, że autorka napisała "dali mi coś ale nie wiem co to" ... kurde! dziewczyno tu chodzi o Twoje dziecko. O Ciebie. Jak mogłaś się zupełnie nie przygotować. Dostawać leki, które nie są objęte dla dziecka. Nawet sobie nie zdajesz ile miałyście obie szczęścia bo 90% takich poród (wyciskanych) kończy się ciężkim uszkodzeniem dziecka. Mam wrażenie, że cofnęłam się jakieś 50 lat wstecz.

    I jeszcze rozumiem. Czasem są kobiety, które nie mają wyboru bo w mieście jest 1-2 szpitale. Ale w Warszawie jest ponad 10, z czego tak naprawdę tylko 3 bym nie polecała :(

    Z Twojego opisu wynika, że dostałaś dolargan. Ty byłaś naćpana. Dziecko też. :(

    OdpowiedzUsuń
  7. piękna jest ta Twoja córeczka ! Gratulacje dla dzielnej mamy i niech się dobrze dzidziuś chowa !!!

    http://jagodowyzakatek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zazdroszczę wspomnień...
    Naprawdę podziwiam za to co przeszłaś! Najważniejsze, ze już po i masz Amelkę przy sobie.

    Trzymaj się cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim zdaniem najważniejsze to napisać bardzo dużą skargę na szpital, żeby żadna inna kobieta nie musiała przechodzić przez taki koszmar.
    Same sobie gotujemy ten los :(

    OdpowiedzUsuń
  10. gratuluje ;] no ona jest piękna, jej mój poród chyba jednak był troszkę lżejszy, a myślałam że to ja miałam ten najgorszy najstraszniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wielkie gratulacje! Córeczka przepiękna :))) Widzę, że nie tylko ja miałam cięzki poród, ważne że już po, ale tego bólu się nie zapomina :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Ogromne gratulacjee,coreczke masz przeslodka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobrze, że już po wszystkim! Gratuluję pięknej córeczki.
    Czasami tak musi być. Długi poród to dla dziecka również niebezpieczeństwo.
    Wracaj szybko do normy!

    OdpowiedzUsuń